środa, 6 stycznia 2016

PROLOGUE

Siedziałem na łóżku płacząc. Nadal nie mogłem uwierzyć w to, co się stało. Ona nie mogła tak po prostu odejść. Nie mogła mnie zostawić. Ale jednak to zrobiła. Tylko czemu? To pytanie, na które próbowałem znaleźć odpowiedź od kilku godzin, które minęły od usunięcia konta. Docierało do mnie, że już nigdy nie będę mógł z nią popisać i to było w tym wszystkim najgorsze.
Cierpiałem, jak jeszcze nigdy wcześniej. Nawet myśl, iż Penny mnie kocha, tak jak ja kocham ją nie pomagała. Nie łagodziła tego. Czułem się tak jakby ktoś rozrywał mnie od środka, pozbywał się ze mnie wszystkich resztek siły, odbierał mi całą chęć do życia. Tęskniłem za dziewczyną o niebieskich, jak niebo oczach. Brakowało mi jej czerwonych włosów, które dla mnie nadal wydawały się być rude. Teraz, gdy wchodziłem na Twittera widziałem jedynie zdjęcia sztucznych lasek, a nie zdjęcia idealnej, a to tego w stu procentach prawdziwej dziewczyny.
Moje wspomnienia przerwał dzwonek do drzwi. Wstałem niechętnie z łóżka i ruszyłem w ich stronę. Po drodze zerknąłem w lustro, ale szybko odwróciłem wzrok. Nie potrafiłem na siebie spojrzeć. To, jak wyglądałem... To było okropne. Worki pod oczami, rozczochrane włosy, a do tego mokre od łez, usta suche, a do tego czerwony nos. Nie wyglądało to za dobrze. Nie miałem jednak czasu tego ogarnąć. Zwłaszcza, iż dzwonek zadzwonił po raz kolejny.
- Już idę!- krzyknąłem, a po chwili znalazłem się przy drzwiach.
Gdy je otworzyłam ujrzałem ciemną blondynkę o niebiesko szarych oczach. Małe usta tworzyły lekki uśmiech. Ubrana była w zwyczajny miętowy dres i białą bokserkę.
- Hej, Alex- powiedziałem zbyt zachrypniętym głosem, nawet jak na mnie.
- Hej, Harry. Znalazłam ten list na klatce. Pewnie wypadł listonoszowi, a jest zaadresowany do ciebie- wyciągnęłam w moją stronę białą kopertkę.
- Hmm... Dziękuję- wziąłem ją od niej.
- Nie ma za co. Harry, wszystko w porządku?- zapytała nieco zaniepokojona.
- Tak, po prostu jestem chory- skłamałem, ale co innego mogłem zrobić? Nie mogłem powiedzieć jej przecież prawdy.
- Och. Rozumiem. Życzę ci zdrowia- odparła i odeszła.
Zamknąłem drzwi, zastanawiając się od kogo mógł być ten list.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz